W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej „Polityce Cookies”.
Akceptuje (nie pokazuj więcej tego komunikatu).

Aktualności

Kajakowa sobota


2012-09-03

1 wrzesień to zazwyczaj czas rozpoczęcia roku szkolnego, ale w tegorocznym kalendarzu pod tą datą widniała sobota, zatem zrodziła się inicjatywa, by aktywnie zakończyć wakacje i z nową energią wejść w nadchodzący okres jesieni. Tego dnia członkowie i sympatycy KTP Delta gościli w Klubie Turystyki Kajakowej „Druzno” na przystani kajakowej PTTK przy ul. Radomskiej.

Sobotnie przedpołudnie powitało nas niepewną pogodą, ale promienny uśmiech kierowniczki przystani – koleżanki Agnieszki wystarczył, aby humory od razu się poprawiły. Zresztą jak zapewnili doświadczeni kajakarze taka pogoda jest zdecydowanie najlepsza na pływanie. Słońce nas jednak nie zawiodło i od czasu do czasu zerkało poprzez chmury jak nam idzie. A było na co popatrzeć, bo dla znacznej części uczestników naszej wycieczki był to pierwszy rejs. Tak więc Jola i Sławek, jako jedni z pierwszych wodowali swój kajak, a rozanielony uśmiech Joli wróżył dobrze naszej wyprawie. Ula, również po raz pierwszy, popłynęła z Robertem. Potem w kajaku rozsiadłam się ja z moją 5 – letnią Anią. Dla nas obu była to druga wyprawa w życiu na kajakach. Wkrótce dołączyli do nas Krzysztof z żoną Elą oraz inni. Ruszyliśmy. Dominika została na brzegu dokumentujące to wiekopomne wydarzenie.

Nowe drużyny kajakowe musiały się zgrać, co jednak nastąpiło bardzo szybko, pod czułym okiem i wskazówkami doświadczonych w tej dziedzinie kolegów i koleżanek. Przyjemność pływania była ogromna. Rzeka Elbląg z kaczej perspektywy jest niezwykle ciekawa. Różnorodna roślinność wodna, w której nazwy wtajemniczałam wszystkich chętnych do edukacji przyrodniczej, była na wyciągnięcie ręki. Salwinia pływająca, grzybienie białe, osoka alosowata, grążel żółty, rzęsa drobna i garbata oraz tatarak i wszechobecna trzcina skrywająca śpiewające ptaszęta, to wymarzone pomoce dydaktyczne każdego nauczyciela. Oczywiście Ania wypatrywała kaczuszek, krzyżówki jednak skupione były na przeczesywaniu rzęsy w poszukiwaniu bardziej treściwego pokarmu.

Relaksacyjny był to spływ, a technika dowolna, trajektoria toru – dostosowana do umiejętności pływaków. Tak więc pływano prosto jak strzała – idealnie równolegle do krzywizn rzeki, zygzakiem – celem zwiedzania obu brzegów, kółeczkami i pętelkami – celem skrócenia czasu oczekiwania na mniej wprawionych kajakarzy. Rozmowy i śmiechy uczestników niosły się tego dnia po wodzie, budząc zaspane trzciny i wiatr. W połowie trasy dopłynęła do nas nasza gospodyni z Iwonką. No cóż dla nich nasze tempo było iście żółwie, ale zostały z nami. Zachęceni dobrą kondycją wpłynęliśmy na kanał Jagielloński i w jego zaciszu dalej podziwialiśmy piękno naszej przyrody.

Ponieważ wietrzyk tego dnia jednak skłaniał się zdecydowanie ku jesiennym klimatom, zdecydowałam zawrócić wcześniej i dopłynęłyśmy z Anią jako pierwsze do przystani. Tu powitały nas Danusia z Agnieszką i kolejna Jola oraz nasz fotograf – Dominika. Niedługo po tym dopłynęła reszta. Wszyscy zadowoleni, uśmiechnięci, zrelaksowani. Ale, ale – maruderzy też zasiedli w kajakach. Danusia podobnie jak Jola, Ula i Sławek poczyniła to pierwszy raz w życiu. Natomiast Jola M. wiosłowała jakby trenowała co dzień, jak się okazało nie raz miała okazję pomachać wiosłem.

Poukładaliśmy kajaki i poczyniliśmy przygotowania do grillowania. Miano wielkiego grillowego przyjął na siebie Sławek. Cóż, piekł zatem zacnie kiełbaski, kaszanki, kiszki ziemniaczane, boczek i cukinię. Gdy zaś już uwędził się w dymie zmieniła go litościwie Jola M. w obowiązkach grillowania. Stół uginał się pod ciężarem sezonowych darów natury – ogórków w trzech postaciach, pomidorów, słoninki i boczku, wszak straty energii wydatkowane na wiosłowanie trzeba uzupełnić.
I tak we wspaniałej atmosferze upłynęło nam to sobotnie spotkanie.

Jedno jest pewne – pływanie kajakiem, to nic trudnego. To wspaniała przygoda, możliwość bezcennego (dla naszych skołatanych codziennymi sprawami nerwów), bliskiego kontaktu z przyrodą. Tego dnia kajakarstwo zyskało kolejnych miłośników. Dziękujemy kajakarzom za gościnę!

Jolanta Bulak

kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
kajakowa_sobota
powrót do: spisu aktualności…